środa, 2 grudnia 2015

W mojej ojczyźnie, za którą tak tęsknię,
Jest mnóstwo świętych stojących przy drogach.
Kiedy przechodzę, wzrokiem na nich rzucę,
Czasami westchnę, czasem się pomodlę...

Kiedy tu jestem, wiem, że wreszcie żyję,
Kiedy wyjeżdżam, żal czuję ogromny,
Jestem jak świątek - stoję tam, gdzie muszę,
Taki drewniany, przydrożny, bezwolny...

W mojej ojczyźnie tak bardzo mi bliskiej,
Są takie cuda przepiękne natury,
Wzgórza zielone, lasy rozłożyste,
I to powietrze - błękitne, przejrzyste...

Czas się zatrzymał, ten czas mój chłopięcy,
Wiatr hula w polach, słońce siano suszy,
Teraz to widzę, pasąc kiedyś owce,
Byłem bogatszy na sercu, na duszy...

W mojej ojczyźnie, do której powrócę,
 Chciałbym już zostać, lecz jeszcze nie mogę!
Kiedyś usiądę na brzegu jeziora,
W Tatry popatrzę, zanurzę się w wodę….

Wieczna tęsknota za krajem dziecięcym,
Lata me młode, tutaj przepędzone,
Wracają do mnie - na jawie i we śnie.
Nieważne wcale jak długo już śnionym.

_______________________________

Nie jestem, niestety, autorem tego wiersza, ale muszę przyznać, że z niemal kronikarską dokładnością oddaje on to, o czym zdarza mi się czasem opowiadać bliskim. Moje uczucia, odczucia, wspomnienia i tęsknoty - wszystko, co towarzyszy mi na co dzień - oni tym bardziej odczuwają i widzą, kiedy jestem pośród nich. Nawiasem mówiąc, wiersz ten powstał po obejrzeniu zdjęć, które zamieściłem w poście "Krajobrazy ojczyste" i w moim odczuciu wyśmienicie z nimi koresponduje. Serdecznie dziękuję autorowi za udostępnienie mi go i za pozwolenie zamieszczenia go w tym miejscu. :-)